Po ostatnim, wegańskim poście czas na coś z zupełnie innej
beczki. Polędwiczki! Przygotowałam je z karmelizowanymi jabłkami i cydrem.
Połączenie mięs z owocami to coś, co raczej rzadko mi smakuje, ale myślę, że w
tym wypadku sprawdziło się naprawdę dobrze. Jabłkowe smaki zamiast zdominować
danie, dodały mu trochę charakteru, a odpowiedni sos i przyprawy dopełniły
całość.
około 800 g polędwicy wołowej
pół szklanki cydru
pół szklanki śmietany kremówki 30 lub 36 %
1 cebula
1 łyżka musztardy dijon
1 łyżka miodu
świeży tymianek
pieprz
sól
2 jabłka (twarde i kwaśne, najlepiej szara reneta)
kilka łyżek cukru brązowego
Jabłka obrać, pokroić na ósemki, opruszyć cukrem, smażyć na patelni z oliwą i odrobiną masła do momentu, aż jabłka nabiorą złotego koloru. Polędwicę umyć, wysuszyć i oczyścić z błon. Pokroić w plastry o grubości około 1 cm. Lekko rozbić tłuczkiem, posypać solą i pieprzem z obydwu stron. Smażyć 2 minuty, następnie dodać pokrojoną w piórka cebulę, tymianek, musztardę i miód. Zalać cydrem i zredukować (około 10 minut). Wlać śmietanę i dusić przez chwilę. Na końcu dodać jabłka. Polędwiczki najlepiej smakują podane z pieczonymi ziemniakami.
Pat, to wygląda wspaniale!!:)) Już czuje ten jabłkowy smak! Zjadłabym!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
Magda
Bardzo fajne połączenie:-)
OdpowiedzUsuń