Byłam ostatnio na spacerze w warszawskim Zoo, które przechodzi teraz wiele pozytywnych zmian. Powstają nareszcie większe, ulepszone wybiegi, a ilość mieszkańców zoo również się powiększa - wśród najnowszych przybyszy zobaczyć można między innymi małego mrówkojada, irbisy, małą pandę i hipopotama Pelagię.
W Zoo dzieje się naprawdę dużo, ale równie dużo dzieje się na pizzy, którą przyrządziłam po powrocie. Przepis na podobną do niej znalazłam w którymś z niedawnych numerów Jamie Magazine i posłużył mi on za inspirację. Najważniejszym składnikiem jest tu zdecydowanie ricotta, która wraz z chrupkim ciastem nadaje tej pizzy cały jej charakter. Z innymi składnikami można śmiało trochę poeksperymentować - myślę, że z powodzeniem można by zastąpić pieczarki kurkami, na które dopiero co zaczął się sezon.
W Zoo dzieje się naprawdę dużo, ale równie dużo dzieje się na pizzy, którą przyrządziłam po powrocie. Przepis na podobną do niej znalazłam w którymś z niedawnych numerów Jamie Magazine i posłużył mi on za inspirację. Najważniejszym składnikiem jest tu zdecydowanie ricotta, która wraz z chrupkim ciastem nadaje tej pizzy cały jej charakter. Z innymi składnikami można śmiało trochę poeksperymentować - myślę, że z powodzeniem można by zastąpić pieczarki kurkami, na które dopiero co zaczął się sezon.
Ciasto:
450 g mąki
1 saszetka drożdży (7 g)
łyżeczka soli
pół łyżeczki cukru
250 ml ciepłej wody
3 łyżki oliwy
Do miski przesiać mąkę i dodać pozostałe składniki, wymieszać, przykryć ścierką lub folią i odstawić w ciepłe miejsce na 2 godz. Ciasto powinno podwoić swoją objętość.
ser ricotta 250 g
szałwia
tymianek
500 g grzybów (kurki, pieczarki, podgrzybki)
1 cebula
jajka (wg uznania)
kilka plastrów szynki
s&p
Cebulę, tymianek, szałwię i grzyby podsmażyć na patelni. Piekarnik nagrzać do maksymalnej temperatury. Blachę wysmarować oliwą i wyłożyć na nią ciasto. Rozsmarować na wierzchu ricottę, dodać grzyby z cebulą i szynkę. Piec 30 minut w maksymalnej temperaturze. Wyjąć pizzę i wbić na wierzch jajka. Piec jeszcze 10 minut lub do momentu aż jajka się zetną.
Hm. Piękna pizza, taka rustykalna, bardzo chętnie bym zjadła ... zastanawia mnie tylko czas pieczenia, jaki masz piekarnik? W moim pizza piecze się maksymalnie 10 min ...
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam pizzy z jajkiem, ale po tym poście zamierzam spróbować. Świetna :D
OdpowiedzUsuńcudnie ta pizza wyglada z tym jajkiem :)a w warszawskim zoo nigdy nie bylam jeszcze,moze kiedys....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Genialny pomysl - zronie na pewno!
OdpowiedzUsuńCo do czasu pieczenia.. to ja tez pieke moje cienkie pizze 10 , naprawde max 15 min w temp 200 st. C...
:)
pozdrawiam serdecznie!
Takiej jeszcze nie jadłam, a tak wygląda, że się skuszę!
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie!:)) Zwierzęta też!;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie sadzone jajko jako dodatek do pizzy - u mnie zwykle obok szpinaku, ricotty i szynki parmenskiej :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda z tymi jajkami, jakby dwa słońca na niej usiadły :)
OdpowiedzUsuńNoblevo, ja piekłam w 220 stopniach. A piekarnik mam gazowy.
OdpowiedzUsuńPocieszny wpis, jajo jak się patrzy, a i lama supcio!
OdpowiedzUsuńpizza z jajkiem zawsze mnie fascynowała, ale myślałam że to jajko będzie nieładnie wyglądało, że się rozleje itd. A u Ciebie wygląda przecudnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Zawsze mi się podobały pizze z sadzonym jajkiem :)
OdpowiedzUsuńCzasem coś posłuży nam za inspirację i wychodzą takie cuda jak to Twoje dzisiejsze!! Wyglada pysznie! Często korzystam z Twoich przepisow, częściej niż jakichkolwiek innych...świetnie gotujęsz Pat...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Matko, poproszę kawałek tej pizzy:) Po prostu smakowicie wygląda, pycha!
OdpowiedzUsuń